Co drugie z największych polskich zamówień publicznych trafia do firm poza przetargami. Rodzi to ryzyko zawyżania cen i korupcji.
Co drugie z największych polskich zamówień publicznych trafia do firm poza przetargami. Rodzi to ryzyko zawyżania cen i korupcji – podaje „Rzeczpospolita”. Największe polskie zamówienia, czyli te, których wartość w wypadku dostaw i usług przekracza 10 mln euro, a w wypadku robót budowlanych – 20 mln euro, najczęściej są udzielane z wolnej ręki. Jak słusznie zauważa gazeta, to tryb, w którym nie można mówić o konkurencji. Zamawiający sam bowiem wybiera firmę, która wykona zlecenie. Ominięcie procedur przetargowych pozwala na szybki wybór firmy, która będzie realizowała zlecenie, co liczy się zwłaszcza w razie korzystania z funduszy unijnych. Jednakże tego typu działania są zaprzeczeniem zasad wydawania środków publicznych.Nie wolno też zapominać o zagrożeniu korupcją, które jest szczególnie duże w trybie bezprzetargowym. – Zamówień udziela się tu właściwie poza kontrolą. Urząd Zamówień Publicznych bada jedynie przesłanki formalnoprawne. Nie sprawdza natomiast, czy inny wykonawca wykonałby to samo zamówienie np. po dwa razy niższej cenie – powiedział gazecie Robert Krynicki, radca prawny specjalizujący się w przetargach.
Źródło: „Rzeczpospolita” 28.09.2007 | 2007-10-01
Czy ten artykuł był dla Ciebie interesujący?
Zainteresował Cię artykuł? Podaj dalej!
Komentarze (0)
Pokaż wszystkie komentarze (0)