Szaleństwo cenowe na wtórnym rynku mieszkań; sprzedają się one za kosmiczne ceny. Niektórzy znawcy rynku nieruchomości nawołują do opamiętania.
Jak czytamy, w ostatnim roku mieszkania z drugiej ręki podrożały we Wrocławiu o 85 proc. Nigdzie indziej w Polsce tak nie drożały. Właściciele biur nieruchomości przyznają: tak dobrze dla nich na rynku wtórnym nigdy jeszcze nie było. W ostatnim kwartale 2006 roku sprzedały się praktycznie wszystkie mieszkania. Nawet o słabych lokalizacjach – daleko od centrum, w blokach z wielkiej płyty z lat 70.
Jeszcze w 2005 roku na jedno sprzedawane mieszkanie z drugiej ręki było średnio 8,5 chętnego. Teraz jest 50 osób. Tak ogromne zainteresowanie musiało wywindować ceny. W grudniu 2005 metr kw. kosztował średnio 3387 zł, teraz już 6282 zł (dla porównania: średnio za metr kw. nowego mieszkania trzeba zapłacić 6648 zł) – podaje Gazeta.pl. Gwałtowny wzrost zakupów nastąpił po wakacjach. Wielu młodych wróciło z Wysp Brytyjskich i zarobione tam pieniądze wydało właśnie na własne M. Ludzie nie chcą czekać 1,5 roku, aż deweloper zamieni dziurę w ziemi w blok mieszkalny. Dlatego decydują się na kupno mieszkania z drugiej ręki, bo każdy miesiąc zaoszczędzonego czynszu wolą przeznaczać na spłatę kredytu.
Jednak rozmówca portalu Gazeta.pl Adam Henclewski, poznański doradca rynku nieruchomości, przestrzega: „Ceny mieszkań rosną dlatego, że w dużej mierze media kreują sytuację strachu przed nieuchronnym wzrostem cen. Jest to samospełniająca się przepowiednia, która wytwarza w społeczeństwie psychozę pośpiechu". Opanujmy się, bo wystarczy impuls, np. wzrost stóp procentowych, by kupujący i sprzedający zamienili się rolami”.
Źródło: Maciej Nowaczyk, Gazeta.pl, 05.01.2007 | 2007-01-06
Czy ten artykuł był dla Ciebie interesujący?
Zainteresował Cię artykuł? Podaj dalej!
Komentarze (0)
Pokaż wszystkie komentarze (0)