Warszawski rynek nie nadąża za potrzebami klientów. Wysoki popyt przy ograniczonej podaży stawia właścicieli powierzchni komercyjnych w uprzywilejowanej pozycji.
Warszawski rynek nie nadąża za potrzebami klientów – donosi „Rzeczpospolita”. Wysoki popyt przy ograniczonej podaży stawia właścicieli powierzchni komercyjnych w uprzywilejowanej pozycji.Zdecydowana przewaga popytu nad podażą pojawia się przede wszystkim w centralnych, atrakcyjnych dzielnicach. Efektem tego jest relatywnie uboga oferta na rynku oraz szybkie transakcje kupna lub najmu w przypadku lokali oferowanych na warunkach nieodbiegających od stawek rynkowych – czytamy dalej. Więcej wolnych ofert czeka na klientów na obrzeżach miasta, w takich dzielnicach, jak na przykład Bielany czy Tarchomin. Lokale o pow. 40 - 60 m kw. cieszą się dziś największą popularnością wśród najemców. 100-metrowe przestrzenie są poszukiwane przede wszystkim przez instytucje finansowe. Natomiast lokalami o pow. 150 - 300 m kw. interesują się firmy gastronomiczne, salony kosmetyczne lub osoby zamierzające urządzić gabinet stomatologiczny.
Jak podaje dziennik, standard powierzchni ma znacznie mniejsze znaczenie dla przyszłego najemcy. Ze względu na brak wolnych lokali najemcy są w stanie ponosić koszty związane z ewentualnymi remontami, nawet jeśli są to duże kwoty. W zamian za to negocjują z właścicielami lokali np. ulgi w czynszu czy wakacje czynszowe. Niesłabnący popyt na lokale użytkowe sprawia, że ich ceny ciągle rosną. Ponadto im bardziej ruchliwa ulica, tym atrakcyjniejsza lokalizacja oraz wyższe czynsze i ceny. Czynsz za najem w dobrych punktach wynosi 130 - 140 zł za każdy metr, a w gorszych 70 - 80 zł za 1 m kw.
Źródło: „Rzeczpospolita” 31.03.2008 | 2008-04-02
Czy ten artykuł był dla Ciebie interesujący?
Zainteresował Cię artykuł? Podaj dalej!
Komentarze (0)
Pokaż wszystkie komentarze (0)