Projekt nowej ustawy o planowaniu przestrzennym, który powstał w Ministerstwie Budownictwa, jest chwalony przez samorządowców, a krytykowany przez przedsiębiorców budowlanych.
Jednym z głównych celów projektu ustawy mającej zastąpić obowiązującą od trzech lat ustawę o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym jest "zwiększenie i racjonalizacja podaży terenów pod budownictwo mieszkaniowe". W jaki sposób resort chce ten cel osiągnąć? Zgodnie z projektem gminy uchwalą plany kierunkowe, które zastąpią obecne studia uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego – czytamy w Gazecie.
Takie plany niebędące aktem prawa miejscowego miałyby zobligować władze gmin m.in. do uchwalenia w określonym terminie planów miejscowych (wszystkie uchwalone po roku 1994 zachowają ważność). Dopiero na ich podstawie byłyby wydawane pozwolenia na budowę. I uwaga, to nowość! Na terenach zabudowanych wystarczałyby przepisy urbanistyczne określające m.in. dopuszczalną wysokość budynków, geometrię dachu czy kolor elewacji.
Jednak jeśli gminy nie uchwalą planów ani przepisów urbanistycznych? Wtedy tylko przez trzy lata pozwolenia na budowę będą wydawane na podstawie decyzji o warunkach zabudowy. Żeby zapobiec paraliżowi inwestycyjnemu, ministerstwo przygotuje rozwiązanie awaryjne: "krajowe i regionalne standardy urbanistyczne określające powszechnie obowiązujące warunki sytuowania obiektów budowlanych". Pozwolenia na budowę byłyby wydawane na podstawie tych przepisów tylko w szczególnych przypadkach.
Projekt jest chwalony przez samorządowców, wydaje się zgodny z postulatami Związku Miast Polskich, pozytywnie ocenia go też rozmówca Gazety Janusz Korzeń, redaktor naczelny miesięcznika "Urbanista". Jednak deweloperzy są nastawieni krytycznie. Wiceprezes Polskiego Związku Firm Deweloperskich Marek Poddany twierdzi: „To niemożliwe, aby środkami, które proponuje ministerstwo, można było szybko zwiększyć podaż terenów budowlanych. Potrzebne są radykalne rozwiązania. Na przykład do czasu powstania planów miejscowych bądź przepisów urbanistycznych decyzje o warunkach zabudowy powinny być wydawane na podstawie studiów uwarunkowań zagospodarowania przestrzennego. Sprawa jest prosta, bo taki dokument mają niemal wszystkie gminy. Zdaję sobie sprawę, że jest to rozwiązanie wadliwe, ale podkreślam – obowiązywałoby tylko w okresie przejściowym”.
Źródło: „Gazeta Wyborcza”, 16.08.2006 | 2006-08-17
Czy ten artykuł był dla Ciebie interesujący?
Zainteresował Cię artykuł? Podaj dalej!
Komentarze (0)
Pokaż wszystkie komentarze (0)