Po pesymistycznych informacjach o spowolnieniu rynków w Chinach i USA docierają informacje o zahamowaniu gospodarki europejskiej.
Według informacji Eurostatu czerwcowa produkcja w strefie euro zanotowała spadek o 0,1 proc., podczas gdy wcześniejsze prognozy mówiły o wzroście o 0,6 proc. W połączeniu z informacjami napływającymi z USA i Chin sugeruje to, że spowolnienie gospodarcze nabiera charakteru globalnego. Ekonomiści obawiają się, że może nas czekać druga fala kryzysu.
Niekorzystne tendencje w światowej gospodarce mogą dotrzeć także do Polski. Jak informuje „Dziennik Gazeta Prawna”, drugie dno kryzysu może znacząco utrudnić rządowe plany oszczędności budżetowych. W perspektywie spadku wartości złotego, bessy na giełdzie i ograniczenia konsumpcji nawet podwyższenie VAT i oszczędności w administracji państwowej niewiele pomogą.
Brak dobrej recepty na możliwy kryzys może wpłynąć negatywnie także na perspektywy ratingu. To natomiast oznaczałoby zwiększenie kosztu obsługi długu. Aby temu zapobiec, rząd musi przekonać agencje ratingowe, że panuje nad sytuacją. A im dłużej będzie zwlekał z zaproponowaniem reform, które skutecznie i długofalowo wpłyną na ożywienie polskiej gospodarki, tym więcej będzie zagrożeń, z którymi będzie musiał sobie poradzić.
Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna” | 2010-08-13
Czy ten artykuł był dla Ciebie interesujący?
Zainteresował Cię artykuł? Podaj dalej!
Komentarze (0)
Pokaż wszystkie komentarze (0)