Żeby wybudować dom, trzeba uzbroić się w cierpliwość: fachowcy wyjeżdżają do pracy za granicę, a wykonawcy przyjmują mniej zleceń.
Żeby wybudować dom, trzeba uzbroić się w cierpliwość: fachowcy wyjeżdżają do pracy za granicę, a wykonawcy przyjmują mniej zleceń – pisze „Gazeta Wyborcza”.Kłopoty ze znalezieniem fachowców ma wielu radomian stawiających lub planujących zbudować dom – czytamy dalej. – Brakuje wykwalifikowanych, doświadczonych pracowników. Szefowie ekip, którzy przychodzili i robili mi dach, ogrodzenie, znali się na rzeczy, gorzej było z ich pomocnikami, oni dopiero uczyli się fachu na mojej budowie. Raz tak położyli blachę na dachu, że trzeba było ją zrywać i kłaść jeszcze raz – skarży się rozmówca GW, pan Marek.
Problemy mają nie tylko prywatne osoby – opisuje dalej gazeta – ale także więksi inwestorzy oferujący wykonanie robót wartych spore pieniądze. – Ogłosiliśmy przetargi na ocieplenie dwóch budynków, jednego przy ul. Miłej, drugiego przy Daszyńskiego. Jedna robota warta było ponad 300 tys., druga ponad 600 tys. zł. Niestety do każdego z przetargów zgłosiło się tylko po jednej firmie. Musieliśmy je unieważnić, ponieważ nie dawały szans na uzyskanie optymalnej ceny – mówi Paweł Gyrka, zastępca prezesa Spółdzielni Budownictwa Mieszkaniowego "Łucznik".
Jak trudno o dobrego pracownika – czytamy dalej – najlepiej wiedzą właściciele firm budowlanych. – Zawsze w naszym fachu były problem z dobrymi pracownikami, ale teraz z powodu odpływu ludzi na Zachód jest naprawdę źle – mówi Roman Saczywko, właściciel Rosabudu. Jego firma ucierpiała z powodu zwiększającego się zapotrzebowania na Zachodzie na polskich fachowców. Około 40 z ponad 300 pracowników wyjechało do pracy za granicę. - Odeszli ci najlepsi, spora liczba majstrów, brygadzistów – opowiada Saczywko.
Więcej w „Gazecie Wyborczej”.
Komentarze (0)
Pokaż wszystkie komentarze (0)