Do końca kwietnia 2007 r. powstało nieco ponad 34,8 tys. mieszkań, czyli o ponad 3 proc. mniej niż przed rokiem – podał w GUS. Tymczasem rząd przestał mówić o budowie 3 mln mieszkań w ciągu ośmiu lat. Teraz będzie zapewniał, że przybędzie ich 2 mln w ciągu sześciu lat.
Wygląda na to, że rząd zmienił zdanie – twierdzi „Gazeta”. We wtorek 15 maja "Rzeczpospolita" opisała raport, który rząd zamówił w firmie byłego wiceministra finansów Mirosława Barszcza. Są w nim rady, co robić, żeby w ciągu sześciu lat powstało... 2 mln mieszkań. Trzeba przede wszystkim stworzyć prawo, które spowodowałoby wzrost podaży gruntów budowlanych (np. automatyczne odrolnienie ziemi wokół aglomeracji miejskich i przekształcenie ogródków działkowych w tereny budowlane), oraz zmniejszyć biurokrację (przygotowanie inwestycji trwałoby krócej, dzięki np. wyeliminowaniu pozwoleń na budowę na terenach objętych planami zagospodarowania przestrzennego).
– Raport ma ukryć bezradność tego rządu – komentuje dla „Gazety Wyborczej” Roman Nowicki, szef Kongresu Budownictwa skupiającego największe organizacje budowlane. – Kiedy PiS doszedł do władzy, wielokrotnie apelowaliśmy, by w pierwszej kolejności zajął się prawem inwestycyjnym. I co? Minęło półtora roku, a żadna z tych ustaw nie została uchwalona, bo władza jest pochłonięta głównie kłótniami politycznymi.
Na wszechobecną biurokrację w budownictwie wskazuje także raport "O naprawie sytuacji mieszkaniowej", który stworzył zespół ekspertów pod kierownictwem prof. Piotra Witakowskiego – zauważa „Gazeta”. "Jest to sytuacja wyjątkowo korupcjogenna i przynosząca wielkie straty przedsiębiorstwom zaangażowanym w proces inwestycyjny" – piszą autorzy raportu. I zarzucają władzom bezczynność. (...)
W 2006 r., czyli już za rządów PiS, inwestorzy zgłosili zakończenie budowy 115,3 tys. mieszkań – czytamy. W tym roku będzie ich mniej więcej tyle samo. Żeby do końca 2013 r. powstały kolejne 2 mln mieszkań, musiałoby ich przybywać średnio po blisko 330 tys. rocznie. Czy to realne? – Sądzę, że nie – odpowiada „Gazecie” prezes firmy doradczej Reas Kazimierz Kirejczyk. – Jeśli założyć, że trudności z dostawami materiałów budowlanych i znalezieniem firm wykonawczych są przejściowe, to w perspektywie trzech, czterech lat jest możliwe co najwyżej podwojenie obecnych wyników budownictwa mieszkaniowego. Obawiam się jednak, że w tym czasie priorytetem będą nie mieszkania, ale stadiony i autostrady – dodaje.
Więcej w „Gazecie Wyborczej”.
Źródło: Marek Wielgo, „Gazeta Wyborcza”, 17.05.2007 | 2007-05-19
Czy ten artykuł był dla Ciebie interesujący?
Zainteresował Cię artykuł? Podaj dalej!
Komentarze (0)
Pokaż wszystkie komentarze (0)