Co druga osoba zaciągająca kredyt hipoteczny przeznacza na comiesięczne rachunki i spłaty rat ponad połowę dochodów. Większość nie ma też oszczędności i w razie utraty pracy straciłaby płynność w ciągu kilku miesięcy – szacuje sieć doradców AZ Finanse.
Co druga osoba zaciągająca kredyt hipoteczny przeznacza na comiesięczne rachunki i spłaty rat ponad połowę dochodów – donosi „Gazeta Wyborcza”. Większość nie ma też oszczędności i w razie utraty pracy straciłaby płynność w ciągu kilku miesięcy – szacuje sieć doradców AZ Finanse.Wartość zaciągniętych przez nas kredytów hipotecznych wynosi przynajmniej 106 mld zł – czytamy w dzienniku. To o 30 mld zł więcej niż na początku roku. Braniu pożyczek sprzyjają wysokie ceny nieruchomości oraz bankowcy łagodzący kryteria udzielania kredytów, którzy powalają wziąć kredyt na 45 – 50 lat, rezygnują z wymogu posiadania przez klienta wkładu własnego, czasem dają kredyt przekraczający wartość nieruchomości.
Jak podaje Gazeta, wśród kilku tysięcy klientów banków w całej Polsce przeprowadzono badania, w wyniku których okazało się m. in., że tylko dla co siódmego kredytobiorcy stałe płatności w postaci rat kredytów i comiesięcznych rachunków są mniejsze niż 20 proc. jego dochodów. Specjaliści zwracają uwagę na fakt, że nawet bardzo wysoka w porównaniu do zarobków rata kredytu nie rodzi większych zagrożeń, jeśli kredytobiorca ma oszczędności. Niestety, większość polskich klientów banku nie ma odłożonych pieniędzy na czarną godzinę.
Więcej w „Gazecie Wyborczej”.
Źródło: Maciej Samcik, „Gazeta Wyborcza” 28.09.2007 | 2007-09-28
Czy ten artykuł był dla Ciebie interesujący?
Zainteresował Cię artykuł? Podaj dalej!
Wiadomości
Komentarze (0)
Pokaż wszystkie komentarze (0)