Warszawscy urzędnicy podlegający Hannie Gronkiewicz-Waltz łamią ustawę o dostępie do informacji publicznej. Majątek o wartości 20 mld zł wolą oddawać bardzo dyskretnie.
Warszawscy urzędnicy podlegający Hannie Gronkiewicz-Waltz łamią ustawę o dostępie do informacji publicznej. Majątek o wartości 20 mld zł wolą oddawać bardzo dyskretnie - podaje „Puls Biznesu"
Czy prawdziwe są doniesienia, że na zwrotach najatrakcyjniejszych nieruchomości warszawskich, zabieranych przed laty tzw. dekretem Bieruta, najwięcej zyskują nie prawowici spadkobiercy poszkodowanych przedwojennych właścicieli, lecz zorganizowane grupy osób skupujące roszczenia reprywatyzacyjne za przysłowiową złotówkę? - dopytuje „PB”.
Sygnały pozwalające sformułować takie pytanie docierały już kilka miesięcy temu. Pełna weryfikacja byłaby możliwa przy pomocy miejskich urzędników. Jednak urzędnicy zamiast udzielać pomocy, utrudniają dziennikarzom pracę. Gazeta ustaliła, że w Warszawie działa przynajmniej kilka grup osób wyspecjalizowanych w zarabianiu na reprywatyzacji. Ich członkowie, w tym m.in. prawnicy, mają dostęp do baz danych ratusza, co ułatwia im dotarcie (nie tylko w Polsce) do spadkobierców właścicieli kamienic i działek w najatrakcyjniejszych punktach stolicy.
Według informatorów gazety istnieją przesłanki mówiące, że niektóre osoby działające w tych grupach posiadają nadzwyczajnie dobre kontakty z urzędnikami wydziału spraw dekretowych. Zdumiewające również jest to, iż w niektórych przypadkach zwracane są nie tylko działki, ale również wybudowane na nich kamienice, choć te przestały istnieć w wyniku działań wojennych.
Źródło: "Puls Biznesu" | 2010-12-17
Czy ten artykuł był dla Ciebie interesujący?
Zainteresował Cię artykuł? Podaj dalej!
Komentarze (0)
Pokaż wszystkie komentarze (0)