Przyzwyczajonym do poczucia wartości własnego domu Polakom trudno zrozumieć, że wielu Niemców woli żyć w wynajętych mieszkaniach.
„Rzeczpospolita" opisuje sytuację na niemieckim rynku nieruchomości, gdzie dominują oferty wynajmu, gdyż Niemcy wolą mieszkać w dzierżawionych mieszkaniach. Może wydawać się paradoksem, że bogate Niemcy pod względem procentowej liczby mieszkańców posiadających domy na własność znajdują się pod koniec listy europejskich krajów. Taki stan wynika z jednej strony z niekorzystnego systemu kredytowego, z drugiej zaś - z niemieckiej mentalności. Przyzwyczajonym do poczucia wartości własnego domu Polakom trudno zrozumieć, że wielu Niemców woli żyć w wynajętych mieszkaniach. Często się zdarza, że Niemiec jest właścicielem kilku nieruchomości, np. kamienic, a mimo to mieszka w wynajętej posesji. Taka sytuacja sprawia, że na tamtejszym rynku nieruchomości panuje stagnacja, którą pogłębia starzenie się społeczeństwa. Ceny się nie zmieniają, a w przypadku starych mieszkań idą w dół. Inwestowanie w nieruchomości nie jest więc tak opłacalne jak w Polsce.
Jak wynika z danych przedstawionych przez „Rzeczpospolitą", w Niemczech można wynająć kawalerkę za 400 - 500 euro miesięcznie. Za 1 m kw. nowego mieszkania w dużych ośrodkach miejskich trzeba zapłacić ok. 2500 euro. Za 55 tys. euro można kupić dwupokojowe mieszkanie z miejscem parkingowym i wspólnym ogródkiem, za 75 tys. euro - mały dom w zabudowie szeregowej, a za 140 tys. euro - dom wolno stojący w podmiejskiej okolicy. Berlin w przeciwieństwie do innych stolic nie jest najdroższym miastem w kraju. Wyższe ceny osiągają nieruchomości w Monachium, Hamburgu czy Frankfurcie. Ceny mieszkań w stolicy Niemiec stają się porównywalne z Warszawą.
Źródło: „Rzeczpospolita”, 05.03.2007 | 2007-03-06
Czy ten artykuł był dla Ciebie interesujący?
Zainteresował Cię artykuł? Podaj dalej!
Komentarze (0)
Pokaż wszystkie komentarze (0)