Osoba, która zamieszka w domu, będącym formalnie jeszcze w budowie, zapłaci większe rachunki za prąd – w taki sposób Ministerstwo Infrastruktury chce zmusić inwestorów do zgłaszania zakończenia budów, a w efekcie – do płacenia podatku od nieruchomości.
Osoba, która zamieszka w domu, będącym formalnie jeszcze w budowie, zapłaci większe rachunki za prąd – w taki sposób Ministerstwo Infrastruktury chce zmusić inwestorów do zgłaszania zakończenia budów, a w efekcie – do płacenia podatku od nieruchomości.Zgodnie z zapowiedziami wiceministra infrastruktury Olgierda Dziekońskiego, jeszcze w tym roku cena prądu dostarczanego na budowę będzie znacznie wyższa niż prądu dostarczanego po jej zakończeniu – donosi „Gazeta Wyborcza”. Tymczasem już teraz prąd „budowlany" jest droższy od „mieszkaniowego". W spółce RWE Stoen ten pierwszy kosztuje 0,1947 zł za kWh, a drugi jest mniej więcej o 2 gr tańszy. Jak dowiedział się dziennik, przeciętna warszawska rodzina zużywa rocznie ok. 2,2 tys. kWh energii elektrycznej. Zatem, korzystając z prądu „budowlanego", płaciłaby o 44 zł więcej. Do tego dochodzi jednak o ponad 100 zł wyższy abonament za rozliczenia.
Gazeta zastanawia się, ile można zaoszczędzić na podatku od nieruchomości. Obecnie za sam grunt gminy mogą zażądać maksymalnie 0,35 zł za m kw. Jeśli zaś stoi na nim budynek mieszkalny, dochodzi podatek od niego, który może wynieść 0,59 zł za metr. W przypadku 200-metrowego domu, to wydatek co najwyżej 118 zł rocznie. Wynika więc z tego, że bardziej opłaca się zgłosić gotowy dom, niż korzystać z prądu „budowlanego". W dodatku od 2003 r. karane jest nielegalne użytkowanie domu – 10 tys. zł – czytamy dalej.
Źródło: „Gazeta Wyborcza” 15.04.2008 | 2008-04-16
Czy ten artykuł był dla Ciebie interesujący?
Zainteresował Cię artykuł? Podaj dalej!
Komentarze (0)
Pokaż wszystkie komentarze (0)