Ceny używanych mieszkań w Warszawie i Krakowie wyraźnie wyhamowały – wynika z omawianego na łamach „Gazety Wyborczej” najnowszego raportu Polskiej Federacji Rynku Nieruchomości (PFRN).
– W stolicy skończyły się czasy, gdy sprzedający mieszkania urządzali kupującym licytacje – stwierdził jeden z cytowanych przez „Gazetę" autorów raportu, warszawski pośrednik Tomasz Lebiedź. – W styczniu wzrost cen był niewielki, co świadczy o tym, że zaczęły się one stabilizować. Lebiedź nie widzi możliwości dalszych znacznych podwyżek z dwóch powodów. Po pierwsze, słabnie popyt na mieszkania, bo w ubiegłym roku dramatycznie spadła siła nabywcza mieszkańców stolicy. Np. w połowie 2005 r. za przeciętną pensję mogli kupić 0,9 m kw. mieszkania, a dziś już tylko 0,5 m kw. Po drugie, przy obecnych cenach mieszkań nie opłaca się w nie inwestować z myślą o wynajmowaniu – taka inwestycja zwraca się dopiero po ok. 30 latach.
Jacek Nowak z Małopolskiego Stowarzyszenia Pośredników w Obrocie Nieruchomościami przyznaje w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”, że podobna sytuacja jest w Krakowie. Tu za przeciętną pensję można kupić niecałe 0,4 m kw. Według Nowaka ceny nowych mieszkań będą więc rosły powoli, a mieszkania w blokowiskach mogą nawet potanieć. Nowak twierdzi, że coraz więcej osób chcących zaciągnąć kredyt na mieszkanie jest w bankach odprawianych z kwitkiem – ludzie przestają mieć zdolność kredytową.
Całkowicie inna sytuacja jest w Poznaniu, gdzie, jak twierdzi „Gazeta”, ceny mieszkań wciąż jeszcze idą w górę.
Czy ten artykuł był dla Ciebie interesujący?
Zainteresował Cię artykuł? Podaj dalej!
Komentarze (0)
Pokaż wszystkie komentarze (0)